Pamiętam jak byłam w przedszkolu, miałam taką najlepszą przyjaciółkę, z którą się zresztą przyjaźnię już 20 lat, i do tej pory się śmiejemy z tego jak podbiegałyśmy w wieku 6 lat do chłopaków, podnosiłyśmy bluzki do góry i wołałyśmy: A my będziemy miały cycki a Wy nie.
sposoby, aby przestać się masturbować. Jeśli masturbacja staje się problemem, istnieją strategie i techniki, które pomogą osobie przestać. kombinacja technik może być pomocna, w tym: unikaj pornografii. pozostań aktywny. poszukaj profesjonalnej pomocy. spędzaj więcej czasu z innymi. ćwiczenie. znajdź grupę wsparcia.
Twórcy Standardów Edukacji Seksualnej odpowiadają następująco: „ To, co czujesz należy do ciebie. I jeżeli czujesz ochotę masturbowania twojego kolegi, to również należy to do ciebie. Nie musisz się martwić. Wielu nastolatków ma takie myśli. Zwłaszcza, kiedy ma się najlepszego przyjaciela, którego się bardzo dobrze zna i
Czy w wieku 12 lat mogę się masturbować? 2016-06-26 18:32:50; Czy mogę się masturbować w wieku 14 lat? 2016-08-22 14:46:03; Jak sie masturbować w wieku 13 lat? (chlopak) 2016-08-15 19:30:14; Czy mogę się masturbować mając 12 lat? 2012-05-04 20:52:42; Czy w wieku 13 lat mogę zacząć się masturbować? 2012-06-24 15:22:41; Czy w
Zobacz 20 odpowiedzi na pytanie: Jak się masturbowac? Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych. Jeśli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.
Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. Lepiej zasypiać ze zmęczenia z różańcem w ręku niż z grzechem. Coraz częściej w mediach można usłyszeć, że masturbacja nie jest niczym złym, że to jest naturalne zachowanie dla człowieka, który w danej chwili ma potrzebę rozładowania napięcia seksualnego, że jest to sposób by chronić się przed zdradą itd. Dostaje się Kościołowi za to, że potępia masturbację, mówiąc, że to grzech i przez to wpędza ludzi w poczucie winy. A tego nie można potępiać, bo to jest coś normalnego. Gdy słyszę takie słowa z ust „ekspertów”, to przyznam szczerze, że aż się we mnie gotuje. Dlatego postanowiłam napisać moja świadectwo, bo może ktoś kto je przeczyta, a też tkwi w tym bagnie, jakim jest masturbacja, będzie chciał zacząć się z niego wygrzebywać. Już 15 lat jestem zniewolona masturbacją. Do dnia dzisiejszego z nią walczę. Zaczęło się, gdy miałam 8 lat. Nie wiedziałam wtedy, że to grzech, ale czułam że jest coś nie tak. Po masturbacji czułam się beznadziejnie, pojawiał się smutek, złość, rozdrażnienie, jakby ktoś zniszczył we mnie coś cennego. Nie wiedziałam, czemu tak dziwnie się czuję. Teraz już wiem: serce dziecka jest wrażliwe i nie zdążyło jeszcze nasiąknąć kłamstwem tego świata, jest prawdziwe, takie, jakie je stworzył Pan Bóg, dlatego jakby od razu daje odczuć, że coś jest dobre, a coś jest złe. Dlatego o wpędzaniu przez Kościół w poczucie winy nie ma tu mowy, bo człowiek, nie wiedząc, że jest coś jest grzechem, już czuje, że jednak coś jest nie w porządku. W końcu przecież jesteśmy wyposażenie przez Pana Boga w sumienie. Wielu go zagłuszyło, dlatego nie słyszą jego głosu. Ale ono jest. Daje znać wtedy kiedy człowiek czyni zło. Tylko trzeba mieć serce dziecka, by móc to sumienie usłyszeć. Każdy grzech masturbacji potęgował we mnie coraz większe poczucie beznadziejności, poniżenia, co skutkowało następnym grzechem. I tak w kółko. To działa jak narkotyk: nie chciałam tego robić, ale wbrew temu, robiłam to. Nie bez przyczyny masturbacja nazywana jest samogwałtem. Tak, jest to gwałt, który zadajemy sami sobie. Czułam, że popełniając ten grzech, sama depczę swoją godność. Masturbacją człowiek upokarza sam siebie i, nie wiedząc jak się z niej wyrwać, zaczyna wierzyć w to kłamstwo, które serwuje mu dzisiejszy świat: że masturbacja nie jest niczym złym. Gdy w to uwierzyłam, poczułam się lepiej, nie miałam już wyrzutów sumienia, zagłuszyłam je i już nie chciałam tego grzechu porzucić, bo było mi z nim dobrze. Ale na dnie serca płakałam…. Od 4 lat wzięłam się za siebie i na poważnie walczę z tym grzechem. Wpierw musiałam zacząć od znalezienia przyczyny tego grzechu, a był nią głód miłości. Miłości, której nie dostałam od rodziców w dzieciństwie, czułam się gorsza, nie umiałam kochać samą siebie, więc podświadomie próbowałam sobie brak tej miłości zrekompensować, stworzyć chociaż jej namiastkę. Ale to działało na odwrót, im bardziej wchodziłam w ten grzech, tym bardziej nienawidziłam siebie. Dlatego walkę z masturbacją musiałam rozpocząć od uwierzenia, że Bóg mnie kocha, a później nauczenie kochać samą siebie taką, jaką jestem i akceptowania siebie. Nie jest łatwo, często upadam, ale w sakramencie pokuty Jezus mnie podnosi i mogę iść dalej. Dziękuję Panu Bogu, że dał mi wspaniałego spowiednika, przez którego pomaga mi na nowo odzyskać serce dziecka, czyste serce. Na początku walki było ciężko, po każdej spowiedzi byłam sfiksowana na punkcie, „by znów tego grzechu nie popełnić” i pomimo tego wciąż go popełniałam. Podczas jednej ze spowiedzi ksiądz doradził mi, bym przestała myśleć w ten sposób, bo im bardziej myślę, by go nie popełnić, tym bardziej moje myśli krążą wokół tego grzechu i w końcu go popełnię. Zamiast myśleć o grzechu i wpatrywać się w grzech, mam myśleć o tym, co dobrego mogę zrobić, mam wpatrywać się w Jezusa. Poskutkowało. Gdy pojawia się pokusa, biorę do ręki różaniec. Kiedyś przeczytałam takie zdanie: lepiej zasypiać ze zmęczenia z różańcem w ręku niż z grzechem. Wbrew temu co podają seksuolodzy, masturbacja nie chroni przed zdradą. Bo zdrada zaczyna się już w sercu, a podczas masturbacji zdradzamy naszego małżonka albo przyszłego męża/żonę z fantazjami z myślami, które sami tworzymy, by doprowadzić się do orgazmu. Celem seksualności człowieka jest obdarowywanie, troska o tą drugą osobę. Masturbacja jest tego zaprzeczeniem, jest dbaniem tylko o swoją przyjemność, o siebie. A więc egoizm: mi ma być przyjemnie, koniec i kropka. Masturbacja jest dowodem na niedojrzałość, bo umiejętność panowania nad swoją seksualnością, pożądaniem jest cechą dojrzałości człowieka. Jeśli twierdzisz, że to, co napisałam to brednie, bo ty fantastycznie czujesz się z masturbacją i nie zamierzasz jej zaprzestać, a tak w ogóle, to po co miałbyś zaprzestawać, skoro nie wyrządzasz nikomu tym krzywdy, to mam dla ciebie propozycję: po masturbacji, pół godziny usiądź w swoim pokoju w ciszy (bez włączonego telewizora, komputera, muzyki itp.), sam ze sobą, nie myśl o niczym. W ciszy usłyszysz swoje serce i wtedy przekonasz się, czy aby na pewno masturbacją nie robisz krzywdy. Krzywdy sam sobie. Może po chwili spędzonej na wsłuchiwaniu się w swoje serce, poczujesz, że po policzku płyną ci łzy…. Popatrz wtedy na krzyż, na obraz Jezusa Miłosiernego, popatrz Mu w oczy i trwaj tak długo, aż się wypłaczesz. On cię nie potępia, On chce cię z tego bagna wyrwać. Nie bój się pójść do spowiedzi, opowiedzieć Jezusowi całą swoją historię. Tylko wtedy odzyskasz serce, które jest w stanie prawdziwie kochać. Zaryzykujesz? Ja zaryzykowałam i nie żałuję, dlatego zachęcam i ciebie. Nie będzie łatwo, bo szatan będzie cię atakował, próbował zniechęcić do nawrócenia, będzie robił wszystko, byś jeszcze bardzie cię upokorzyć, byś po kilku bitwach o czystość, poddał się, powiedział, że to nie ma sensu i wrócił z powrotem do grzechu. Nie pozwalaj sobie dalej wmawiać, że wszystko jest ok. Bo nie jest ok. Zacznij działać. Idź do spowiedzi. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
Ada jest uzależniona od seksu i miłości. Nie, to nie jest efemeryczna „nimfomanka”, o której fantazjują literaci i reżyserzy. To poważne zaburzenie, które stoi na przeszkodzie w stworzeniu relacji opartej na miłości, szacunku i zaufaniu, a praca nad nim zazwyczaj zajmuje… całe życie. Ada kompulsywnie rozładowywała napięcie, które w niej narastało. – Wydawało mi się, że jestem napalona, a byłam w rozpaczy, kompletnie zdewastowana od lat – mówi. Zaprasza mnie do siebie. Siedzimy w jej mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu. Z oczywistych względów nie zgadza się na portret, ale dzieli się swoją historią. Ewa Kaleta: Jedną z pierwszych rzeczy, jakie mi powiedziałaś o sobie, zanim włączyłam dyktafon, było: zniszczyłam wszystko, co mogłam. W wieku 34 lat zaczęłam budować swoje życie od nowa, na zgliszczach. Ada: Tak jest, bilans jest ujemny. Niszczyłam związki, komplikowałam relacje w pracy, zdradzałam i odcinałam się od siebie. Bo to było moim celem, zgubić siebie, odsunąć, nie czuć. Było mi lżej, szukałam ulgi za wszelką cenę. Jak alkoholik, narkoman. Chociaż jakbyś mi powiedziała w twarz, że niszczę swoje życie, bo za dużo uprawiam seksu, to wybuchnęłabym śmiechem. Jak to się wszystko zaczęło? Kiedy potraktowałaś sytuację poważnie? Kiedy mój chłopak powiedział mi, że wie, z kim go zdradziłam. Podał imiona czterech chłopaków. Zamarłam, bo ich nie było czterech, ale ze trzy razy tyle. Płakał, mówił, że go oszukałam, byliśmy razem niecały rok. Kłamałam, oszukiwałam go notorycznie, wszystkie swoje poprzednie związki niszczyłam w ten sam sposób. Myślałam, że mam duże potrzeby seksualne, ale to nie była prawda. Kiedy się masturbowałam, mogłam to robić przez cały dzień. Nie dlatego, że miałam taką potrzebę, ale nie mogłam przestać, nie mogłam się pohamować. Nie zawsze mi to dawało satysfakcję, czasem ból, ale i tak nie mogłam przestać. Masturbowałam się czasem w łazience przed ważnym spotkaniem, żeby się uspokoić, wiedziałam, że mnie to rozluźni, że znikną z mojej głowy niepotrzebne myśli. Zdarzało się, że nie szłam do pracy, bo nie mogłam przestać się masturbować. Udawałam, że jestem chora przed szefem, udawałam, że coś się stało moim rodzicom. Wpadałam w ciągi. Miałam kolegów od seksu, zdarzyło mi się jechać od jednego od razu do drugiego. Po ulgę. Moja rodzina była patologiczna, ojciec pił i bił, byłyśmy wszystkie skrajnie zaniedbane. Moim życiowym celem było być inną niż rodzice, nie skończyć w kawalerce z trójką dzieci i zachlanym mężem Niepohamowana chęć rozluźnienia? Tak, takiego, którego się nie da niczym innym zastąpić. Doświadczałam wtedy takiego spokoju i zmęczenia, które pozwalało mi na chwilę przestać się bać i stresować. A stres i lęk to była moja codzienność. Tylko rozładowanie tego stresu trwało przez chwilę, z czasem coraz więcej było bólu fizycznego, poczucia zeszmacenia, samotności, wszystko wracało z podwojoną siłą. Czułam się obrzydliwie, miałam poczucie winy, czasem się mimo wszystko konfrontowałam z rzeczywistością i widziałam, że nie umiem żyć normalnie. Kiedy mój partner powiedział, że chce mieć ze mną dzieci, zdałam sobie sprawę, że ja jestem niezdolna do takiego normalnego życia. Jakie dzieci? Miałabym żyć tak jak żyję z dzieckiem w brzuchu? To nie wchodziło w grę. Ale gdzieś głęboko bardzo chciałam żyć normalnie, jak człowiek, tylko nie miałam na to siły. Kiedy trafiłaś na terapię? Kiedy musiałam zmienić pracę, miałam kilka razy seksualny układ z podwładnym, zaczął mi robić problemy. Kilku osobom powiedział, że go molestowałam. Potem się z tego wycofał, więc oficjalnie mnie nie oskarżył, ale atmosfera się zagęściła. Nie miałam już siły, żeby walczyć z firmą, nie miałam siły kłamać, że wszystko jest okej. Ciągi z przypadkowymi facetami zdarzały mi się coraz częściej. Czekałam na wyniki badań, czy nie mam HIV. Byłam wrakiem. Twoje życie seksualne kiedyś było normalne? Nigdy. Kiedy miałam 7 lat, byłam ofiarą molestowania. Spędzałam wakacje u wujka z dwiema siostrami. Często nas wołał do pracowni, gdzie amatorsko, dla rodziny, robił jakieś meble albo coś odnawiał. Chciał nam pokazać, jak się robi taboret i tak raz wołał jedną, raz drugą, raz trzecią. Straciłam dziewictwo, kiedy miałam 14 lat, udawałam, że to dla mnie nic nowego. Dużo się masturbowałam. Kilka razy nakryła mnie siostra i wyśmiewała mnie przy wszystkich. Moja rodzina była patologiczna, ojciec pił i bił, byłyśmy wszystkie skrajnie zaniedbane. Moim życiowym celem było być inną niż rodzice, nie skończyć w kawalerce z trójką dzieci i zachlanym mężem. Udawałam, że jestem chora przed szefem, udawałam, że coś się stało moim rodzicom. Wpadałam w ciągi. Miałam kolegów od seksu, zdarzyło mi się jechać od jednego od razu do drugiego. Po ulgę Co było w leczeniu najtrudniejsze? Zobaczyć rozmiar zniszczeń. Zobaczyć, ile osób skrzywdziłam, jak wykorzystywałam i manipulowałam wszystkimi dookoła. Ale też trudno mi było uznać siebie jako ofiarę przemocy, jak kogoś słabego, za wszelką cenę nie chciałam być słaba. Straciłam też szanse na miłość, na zdrowy związek. Przyciągałam facetów, którzy tolerowali moje zdrady, moje ucieczki. Straciłam pracę i dobre stanowisko. Na początku tłumaczyłam, że mam po prostu duże potrzeby seksualne, ale sama do końca w to nie wierzyłam. Po prostu chciałam, żeby wszyscy dali mi spokój. A jak udało ci się to odróżnić? Pomógł mi terapeuta. Zobaczyłam, ile mam myśli lękowych codziennie i że one mnie doprowadzają do tego, żeby siebie i innych nadużywać seksualnie. Nauczyłam się o tym wszystkim mówić. Na każdą niewygodę emocjonalną reagowałam chęcią natychmiastowego rozładowania, a najszybciej i najskuteczniej mogłam to zrobić przez seks albo masturbację. A jak zaczęłam, to nie mogłam przestać, jakbym wpadała na kołowrotek, nie wystarczył raz, potem nie wystarczyły dwa razy i tak dalej. Ale zaczynało się od tego, że każde wydarzenie mnie destabilizowało. Miałam tyle nieuświadomionych myśli na swój temat i temat mojego życia, że to nie mogło się inaczej skończyć. Ile czasu spędziłaś na terapii? Nadal jestem na terapii. Cztery lata licząc całość, czyli dwóch terapeutów, jeden po drugim. Przez długi czas chodziłam na spotkania AA, nie jestem alkoholiczką, ale tam czułam się najlepiej. Nie zawsze zastanawianie się nad tym, co czuję i dlaczego akurat teraz chcę seksu, wystarcza. Szukałam ludzi, którzy by to moje pragnienie zrozumieli i chodziłam na otwarte spotkanie dla AA. Bardzo mi to pomagało, szczególnie na początku, kiedy nie mogłam uprawiać seksu. Miałam w sobie taki nadmiar i taką rozpacz, że nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. I oczywiście zdarzały mi się wtopy. Nie dałam rady wytrzymać wiele razy. Udaje ci się uprawiać seks w nieuzależniony sposób? Tak, sądzę że tak. Miałam dwie przygody w tym roku. Długo się zastanawiałam, czy to nie jest alarmujące, ale mój terapeuta twierdził, że nie. Nadal sobie nie ufam, chociaż może to złe słowo. Sprawdzam, dlaczego czegoś chcę. Upewniam się, o co chodzi. Mam w sobie więcej ładu, więc nie muszę na siłę zagłuszać siebie. Nie jestem gotowa na stały związek. Pochodzę z trudnego domu i to dla mnie wyzwanie. W tych dwóch przygodach, które trwały po kilka miesięcy, odnalazłam dobre uczucia, zobaczyłam, że ktoś chce mnie obdarować dobrymi emocjami. Kiedy pierwszy raz uprawiałam seks po roku abstynencji, to byłam przerażona. Nie umiałam się odnaleźć, pierwsze, co zrobiłam po, to się rozpłakałam. Kiedy mój chłopak powiedział mi, że wie, z kim go zdradziłam. Podał imiona czterech chłopaków. Zamarłam, bo ich nie było czterech, ale ze trzy razy tyle Czym się różni seks uzależniony od tego zdrowego? W uzależnieniu nie ma znaczenia nic oprócz szukania swojej ulgi. Nieważne z kim, nieważne jak, byleby sobie dać rozluźnienie, za wszelką cenę. A w seksie z kimś nie zawsze musi chodzić o seks, mogą być w tym różne potrzeby: bliskości, budowania więzi, frajdy, przyjemności, zabawy. Wydajesz się być taka świadoma. Umiesz nazwać, co czujesz. Trudno uwierzyć, że byłaś więźniem samej siebie. Jestem wygadana, nauczyłam się tego (śmieje się). Cztery lata temu nie umiałam nazwać tego, co czuję. Jedyne, co czułam to, że chcę seksu, mówiłam, że jestem ciągle napalona. Nie byłam napalona, byłam zdesperowana. Musiałam zobaczyć, co jest pod tym „napaleniem”, kim jest dziewczyna, co chce ciągle seksu i ma „duże potrzeby seksualne”. I kogo zobaczyłaś? Dziewczynkę, która spędza wakacje u wujka i bardzo nie chce iść do jego pracowni, kiedy ją tam woła. Dziewczynkę, która patrzy na pijanego ojca i boi się, że za chwilę uderzy ją albo którąś z sióstr. Kiedy dużo seksu to za dużo? Wyjaśnia Adam Konrad Lewanowicz, psycholog, seksuolog i psychoonkolog Adam Lewanowicz: Jeśli mamy duże potrzeby seksualne, ale nie szkodzimy sobie ani innym, to jest okej. Jeśli mamy partnera bądź partnerów, którym to nie robi krzywdy i my sami czujemy się dobrze, to nie ma problemu. Problem pojawia się wtedy, kiedy zawalamy pracę, relacje z ludźmi, jeśli nasze zachowania seksualne to zachowania kompulsywne. Jeśli nie możemy się pohamować, jeśli z powodu naszych zachowań seksualnych cierpią inne dziedziny naszego życia, to jest to sygnał, żeby udać się do specjalisty. Seksoholizm na świecie występuje bardzo rzadko, od 2 do 4 procent, i bywa mylony z ponadprzeciętnymi potrzebami seksualnymi. Można spotkać pacjentów, którzy mają taki rys osobowości, ale diagnostyka jest naprawdę trudna. Warto zwrócić uwagę na rodzinne tło seksoholików. Według badań Carnesa osoby uzależnione od seksu były w 82 proc. ofiarami molestowania, 3 proc. było zmuszane do czynności seksualnych przez ojców, 11 proc. przez matki. W 40 proc. przypadków przynajmniej jeden z rodziców był uzależniony od substancji chemicznych, w 36 proc. jeden lub oboje rodziców było uzależnione od seksu. Wpływ na rozwój uzależnienia może mieć brak prywatności, dostęp do treści o tematyce seksualnej, czy ogólna „seksualna atmosfera” w domu. Leczenie jest podobne jak w przypadku alkoholizmu czy innych uzależnień – podstawa to wstrzymanie się od czynności seksualnych, żeby sobie uświadomić, że życie bez seksu jest możliwe. W przypadku tego zaburzenia stosuję się terapię poznawczo-behawioralną (CBT). Zobacz także
ODPOWIEDZI (5) chwilę temu ~Dusia 2020-08-02 16:35:21 tak Odpowiedz na ten komentarz ~DxAS 2020-08-03 19:09:49 Yyy tak. Właściwie to nawet powinieneś żeby rozładować sobie popęd. A jeśli chodzi o sposoby to jest to kwestia indywidualna. Poeksperymentuj trochę (tylko uważaj na napletek, bo skoro się jeszcze nie masturbowałeś ani nic to możesz nie wiedzieć czy masz np. stulejkę) i znajdź swój ulubiony. Polecam również oglądać Pornhuba żeby się dodatkowo podniecić ;). Uważaj jednak żeby się nie uzależnić bo wtedy jest koniec. To uzależnienie naprawdę wyniszcza Odpowiedz na ten komentarz ~ 2020-08-12 18:15:31 a co jak rodzice przyłapią ? xD Odpowiedz na ten komentarz ~Silesian frog RudyAdam 2020-08-24 16:24:59 Wyjebka mordo wal konia ile chcesz trzymaj się tam z fartem Odpowiedz na ten komentarz ~Eeer 2020-08-10 14:16:32 Nie pornhub musi byc xnxx albo redtube Odpowiedz na ten komentarz Zaloguj się by móc dodać komentarz.
Witam! Mam 18 lat. Z tym problemem borykam się już od jakiegoś czasu, ale wydaje mi się on dość skomplikowany, dlatego że łączy w sobie wiele wątków. Po pierwsze masturbacja. Masturbuję się od jakichś 10 lat, tyle że wtedy, jako dziecko, nie wiedziałam co to jest. Robiłam to, bo sprawiało mi to jakąś przyjemność. Z biegiem czasu zaczynałam dowiadywać się o masturbacji z gazet, Internetu, koleżanki w szkole coraz częściej rozmawiały o sprawach intymnych. Byłam nastolatką i myślałam sobie, że taka kolej rzeczy, że poznaję własne ciało itd., zresztą tak też pisało w gazetach - że masturbacja jest prawidłową formą rozładowania napięcia seksualnego młodego człowieka. Pasowało mi takie stwierdzenie i coraz częściej poddawałam się masturbacji. Po jakimś czasie doszły do tego filmiki pornograficzne w Internecie, ale nadal wszystko było dla mnie OK. W drugiej klasie gimnazjum nastąpił dla mnie pewien przełom. Zaczęłam przygotowywać się do przyjęcia sakramentu Bierzmowania. Od dziecka byłam wychowywana w katolickiej rodzinie, ale dopiero wtedy w gimnazjum poczułam naprawdę silną więź z Bogiem i jednocześnie na spotkaniach do Bierzmowania, dowiedziałam się, że masturbacja i oglądanie pornografii w Internecie jest grzechem ciężkim. Wtedy poczułam się fatalnie. Jednak udało mi się to przezwyciężyć i poszłam do Spowiedzi Św. Niestety, nie udało mi się całkowicie odejść od masturbacji. I tak, co jakiś czas spowiadałam się z tego samego grzechu jakim jest samogwałt. Jednak mimo świadomości, że masturbacja jest grzechem, nadal to robiłam, ale jakoś nie czułam z tego powodu większego dyskomfortu. Z biegiem czasu zaczęłam zauważać, że coś jest nie tak. Zaczęłam szukać każdej możliwej okazji, by tylko zaspokoić swoje potrzeby. Cieszyłam się, gdy zostawałam sama w domu, bo mogłam wejść w Internet, włączyć film pornograficzny i uprawiać samogwałt. Tak było przez kilka miesięcy. Odkąd poszłam do liceum, znów zaczęłam czuć się fatalnie, ale teraz już za każdym razem, gdy się masturbowałam. Czułam, że nie powinnam tak robić, ale mimo to, co jakiś czas do tego wracałam. Znów zaczęłam czuć, że wiara jest dla mnie ważna, i że to co robię jest z nią niezgodne, ale nadal co jakiś czas wracałam do masturbacji. I tak aż do teraz. Bardzo źle czuję się, kiedy to robię, ale czasami nie potrafię się opanować. Zauważyłam, że to jest dla mnie takie błędne koło - po masturbacji okropnie się czuję, ale gdy okropnie się czuję i mam zły nastrój - wracam do masturbacji. Tak wygląda mój pierwszy problem. Nie wiem, czy powinnam do państwa o tym pisać, może to bardziej pytanie skierowane do księdza, ale nie spotkałam jeszcze w Internecie strony, na której mogłabym w ten sposób zadać pytanie księdzu, dlatego zdecydowałam się napisać do państwa. Może jest jakiś sposób, by uwolnić się od masturbacji? Bo mimo że się staram, to nie bardzo mi to wychodzi. Kolejnym moim problemem jest mój brak wiary w siebie. Nie wiem, czy to wynika z tego, co opisałam wcześniej, ale może w jakiś sposób się łączy... Otóż, nigdy nie należałam do osób szczupłych. W przedszkolu i szkole podstawowej dzieci wołały na mnie "grubas" itp. Było mi przykro, ale nic z tym nie robiłam, właściwie chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę ze swojej sytuacji. Przełom nastąpił w 6 klasie szkoły podstawowej. Było to w 2007 roku, w styczniu zaczęłam się odchudzać. Jadłam tylko dwa posiłki dziennie - śniadanie i obiad, żadnych słodyczy ani dojadania między tymi dwoma posiłkami, a do tego codziennie ćwiczyłam na rowerku stacjonarnym. Chudłam w oczach, a ludzie zaczęli prawić mi komplementy itd. Przyznam, że bardzo mi to odpowiadało i byłam z tego bardzo zadowolona. Ale kiedy osiągnęłam wagę poniżej 50 kg, przestałam się odchudzać, dbać o swój wygląd. Zaczęłam jeść "normalnie", tzn. nie odmawiałam już sobie słodyczy, a zamiast dwóch posiłków dziennie, jadłam 7. Do gimnazjum udało mi się wejść jeszcze z dość fajną figurą, ale potem zaczął się efekt jo-jo i zaczęłam przybierać na wadze. Potem kilka razy jeszcze próbowałam się odchudzać, ale już nie udało mi się osiągnąć takiego efektu jak za pierwszym razem. Teraz znów jestem otyła, jest mi z tym źle, nie mam ochoty kupować ubrań (choć rodzice często chcą mnie zabierać na zakupy), bo uważam, że mam za duży rozmiar, czuje się źle, gdy widzę inne szczuplejsze dziewczyny oglądające ciuchy w tym samym sklepie co ja. Dlatego też unikam zakupów jak ognia. Zbliża się lato, wyjeżdżam z rodzicami nad morze na kilka dni i chciałabym wyglądać zgrabniej, ale już się tego boję, bo chyba już brakuje mi sił, aby się odchudzać. Może pomogą mi państwo dobrać jakąś dietę dla osób w moim wieku, abym mogła schudnąć? Kolejny mój problem dotyczy nauki. Odkąd pamiętam byłam wzorową uczennicą. W przedszkolu pierwsza nauczyłam się czytać i pisać, a potem w szkole zawsze miałam najlepsze oceny z każdego przedmiotu, i tak było do 3 klasy gimnazjum. W liceum wszystko się zmieniło. Z bardzo dobrej uczennicy stałam się przeciętną. Zamiast 5 i 6 w moim dzienniczku zaczęły się pojawiać 3,2 a nawet kilka 1. Dodam, że przez całą podstawówkę i gimnazjum rodzice cały czas powtarzali mi, że mam się uczyć, bo w przeciwnym razie będę nikim itd. Nie wiem czy to właśnie to powodowało, że dobrze się uczyłam, ale faktycznie moje wyniki w nauce były wręcz fantastyczne, a koledzy i koleżanki z klasy bardzo mi tego zazdrościli. Bycie dobrą uczennicą mi pasowało, ciągłe pochwały, najlepsze oceny itd., wydaje mi się, że sama nauka jakoś bardziej wchodziła mi do głowy. Jak już pisałam - w licem się to zmieniło. Tłumaczyłam sobie to tym,że przecież to już wyższy poziom itd., ale zaczęłam kompletnie tracić wiarę w siebie. W podstawówce i gimnazjum rodzice wyzywali mnie, gdy zdarzało mi się przynieść ocenę niższą niż 5, na szczęście w liceum trochę przystopowali, ale mimo wszystko nadal katują mnie nakazami, że mam się uczyć. A ja czuję, że na to już też nie mam siły. Jestem beznadziejna, nie potrafię nauczyć się już tak dobrze jak kiedyś. Co mam robić?! Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze nieśmiałość. Chociaż właściwie nie wiem, czy można to nazwać nieśmiałością, no ale mam pewien problem w kontaktach z innymi ludźmi. Najpierw zauważyłam trudności w kontaktach z nauczycielami w szkole. Kiedy w liceum odpowiedzi ustne stały się codziennością, zupełnie nie potrafiłam się w tym odnaleźć. Niby uczyłam się na każdą odpowiedź ustną, ale kiedy nauczyciel brał mnie do odpowiedzi, po prostu zamierałam. Serce waliło mi jak oszalałe, robiłam się czerwona, zasychało mi w ustach, zaczynały dygotać mi nogi i ręce. Przy tym zapominałam połowy materiału i zawsze dostawałam gorsze oceny. Odpowiedzi ustne to dla mnie istna katorga. Już wolałabym codziennie pisać kartkówkę niż odpowiadać! Ale nawet w zwykłych kontaktach uczeń-nauczyciel, kiedy trzeba o coś zapytać, poprosić, mam z tym problem. Nie wiem jak zacząć rozmowę, i znowu zaczynam się denerwować, że muszę w ogóle się odezwać. Nawet w kontaktach z rówieśnikami odczuwam pewien dyskomfort. Koleżanki z klasy są odważne, bystre, a ja jestem taką cichą, szarą myszką. Mama mi mówi, że też mam taka być, bo inaczej niczego w życiu nie osiągnę, ale ja nie umiem być taka jak one. Co mam zrobić, że jestem taka nieśmiała? Poza tym jestem zbyt nerwowa osobą. Ostatnio wszystko mnie denerwuje. Mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. W domu często wybuchają jakieś niezrozumiałe kłótnie, bo rodzice w sumie też są nerwowi. Moja babcia ma 84 lata, mieszka z nami i ma kłopoty z pamięcią. Bierze dużo lekarstw, ale niektóre może brać tylko rano, inne tylko wieczorem. Chcemy jej z mamą w tym pomóc, bo wiele razy już zdarzało się, że myliła się w braniu tych lekarstw, chciała brać wieczorem, te które powinna brać rano i odwrotnie. Niestety, babcia nie potrafi przyznać się przed samą sobą, że ma problem z pamięcią i obwinia o wszystko nas. Krzyczy na nas, że mamy się nie wtrącać, że ona nie jest głupia... Mam już tego dosyć! Chcemy jej pomóc, a ona nie chce nam tego ułatwić. Co powinnam zrobić w takiej sytuacji?! Proszę o szybką odpowiedź, bardzo zależy mi na konsultacji.
ODPOWIEDZI (6) chwilę temu ~Ppp 2020-07-05 00:16:32 Jak czujesz potrzebę, to możesz. Sposoby są ogólnie znane. Wszystko zależy czy jesteś dziewczyną, czy chłopakiem. Odpowiedz na ten komentarz ~ 2020-08-22 00:59:16 ty ruro Odpowiedz na ten komentarz TośkaStośka 2020-07-05 22:32:59 Możesz. Sposoby sa w internecie np. Onet. Lepsze to niż seks. Jesteś młoda jak my wszyscy. Ale jak nie czujesz potrzeby to możesz to przełożyć. Chyba ze ci zalezy na sprobowaniu. Pozdrawiam. Odpowiedz na ten komentarz ~Lilla09874321 2020-07-06 11:32:24 Dziewczyną Odpowiedz na ten komentarz Zaloguj się by móc dodać komentarz.
jak sie masturbowac w wieku 15 lat